II liga M: W derbach lepsze TSV, porażki Wisłoka i Błękitnych

Bardzo ciekawe widowisko obejrzeli kibice, którzy w niedzielę zgromadzili się w hali przy ul. Legionów w Krośnie. Miejscowe Karpaty dzielnie walczyły z liderem 6. grupy II ligi mężczyzn, ale przegrały po tie-breaku. Porażki odniosły także ekipy Błękitnych i Wisłoka.

Karpaty Krosno mocno postawiły się ekipie z Sanoka w pojedynku derbowym, który rozegrano w niedzielę w krośnieńskiej hali przy ulicy Legionów. Krośnianie znakomicie rozpoczęli pierwszą partię i triumfowali w niej 25:22. W drugiej odsłonie nie brakowało walki, obie drużyny nie chciały tanio sprzedać skóry, lecz w rezultacie minimalnie lepsi okazali się sanoczanie, którzy dzięki zwycięstwu 25:23 doprowadzili do wyrównania w meczu. Trzecia odsłona ponownie należała do miejscowych, których dzielnie wspierała liczna publiczność. Podopieczni Jakuba Heimrotha niejednokrotnie zadziwiali kapitalnymi obronami i skutecznością w ataku, toteż zwyciężyli 25:19. Podrażnieni zawodnicy TSV byli już pod ścianą. W końcówce czwartej partii Karpaty miały trzy piłki meczowe, prowadząc już 24:22. W decydującym momencie więcej zimnej krwi zachowali jednak przyjezdni i zdołali doprowadzić do tie-breaka. W nim to sanoczanie rozdawali karty, a katem Karpat w końcówce okazał się przyjmujący, Paweł Rusin, który dwukrotnie upolował zagrywką rywali i chwilę potem zakończył całe spotkanie efektownym atakiem z szóstej strefy. – Zazwyczaj te derbowe mecze gra się bardzo ciężko. Odrodziliśmy się w czwartym secie i w końcu zaczęliśmy dobrze grać – oceniał Paweł Rusin. – Przed meczem jeden punkt bralibyśmy w ciemno. Chcieliśmy zmazać plamę po słabym spotkaniu z Contimaxem Bochnia. Chłopaki podnieśli głowy, stawili czoła faworytowi. Jestem zadowolony z gry i z postawy moich zawodników. W Olkuszu chcemy zdobyć trzy punkty i wrócić do gry o czwórkę – mówił trener Karpat, Jakub Heimroth.

PWSZ Karpaty Krosno - TSV Cell Fast Sanok 2:3 
(25:22, 23:25, 25:19, 26:28, 10:15)

PWZS: Płonka, Zborowski, Książkiewicz, Sąpór, Wojtal, Lisowski, Żywiec (libero) oraz Gadzała, Witkoś, Galas, Maj
TSV: Mańko, Rusin, Gąsior, Kusior, Przystaś, Matula, Sokołowski (libero) oraz Wesołowski, Jakubek, Golonka, Kalandyk

---

To nie był udany mecz w wykonaniu Błękitnych Ropczyce. Podopieczni Michała Betlei nie zdołali ugrać ani jednego seta w spotkaniu przeciwko MKS-owi Andrychów. Chociaż pierwsza partia wcale nie zapowiadała takiego obrotu sytuacji. Ropczycanie w końcówce prowadzili już 23:17, ale ekipa z Andrychowa nie po raz pierwszy w sezonie udowodniła, że zawsze walczy do samego końca. Siatkarze Rafała Legienia, w szeregach których na pozycji libero gra wychowanek Resovii, Jakub Woś, zdołali odrobić straty i w emocjonującej końcówce zdołali przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, triumfując 27:25. To zdecydowanie podcięło skrzydła miejscowym i kolejne sety, chociaż nie z miażdżącą przewagą, padły łupem przyjezdnych, wśród których prym wiódł urodzony w Rzeszowie, wychowanek Wisłoka Strzyżów i były zawodnik Resovii, Sławomir Szczygieł. Doświadczony środkowy na 14 ataków pomylił się tylko raz i w dodatku dopisał do swojego konta także 5 bloków. Błękitni plasują się na szóstym miejscu w tabeli z dorobkiem 12 punktów.

Błękitni Ropczyce - MKS Andrychów 0:3 
(25:27, 22:25, 23:25)

Błekitni: Sroka, Pałka, Kozdroń, Włodarczyk, Plizga, Goryl, Waszczuk (libero) oraz Białorudzki, Golonka

---

Również trzy sety trwał pojedynek Wisłoka Strzyżów z Energetykiem Jaworzno. Wisłok, szczególnie w premierowej odsłonie pokazał się z dobrej strony i przegrał minimalnie, na przewagi 25:27. Pozostałe dwa sety także padły łupem gości, ale trzeba przyznać, że strzyżowianie pozostawili po tym meczu dobre wrażenie i wydaje się, że w meczach z nieco słabszymi rywalami powinni zacząć zdobywać punkty.

Wisłok Strzyżów - MCKiS Jaworzno 0:3 
(25:27, 20:25, 21:25)

Wisłok: Filip, Soja, Armata, Pamuła, Mielak, Kochan, Opoń (libero) oraz Litak, Cebula, Warzocha